Mój pies próbuje mnie zdominować! Co robić? - tego typu pytań na psiarskich forach i grupach facebookowych zrzeszających miłośników czworonogów codziennie widuję mnóstwo. Niestety główny problem nie leży nawet w zadawaniu takich pytań, a w komentarzach, w których czytam, że właściciel powinien pokazać zwierzęciu kto jest „samcem alfa”. No tak, przecież teoria dominacji, wciąż tak chętnie używana, tłumaczy jak powinniśmy ustalać hierarchię w stadzie i określać osobniki najważniejsze.
A czym właściwie jest sama dominacja? Źródła naukowe podają bardzo różne definicje tego pojęcia. James O'Heare w swoim artykule z 2007 roku „Social Dominance: Useful Construct or Quagmire?” wylicza kilkanaście różnych sposobów rozumienia dominacji. My potocznie rozumiemy dominację jeszcze inaczej, często myląc ją z agresją i używając tych słów zamiennie. Sprawa jest jeszcze bardziej zagmatwana w przypadku teorii dominacji, której powstanie jest owiane tajemnicą, gdyż nie da się nawet określić jej autora ani daty powstania.
Kiedy się to zaczęło?
Profesjonalne szkolenie psów zyskało na popularności w połowie XX wieku, po II wojnie światowej. Trenerzy w psich szkołach wywodzili się często ze środowiska wojskowego, nic więc dziwnego, że do tej pory w nomenklaturze szkoleniowej mamy sporo powiązań z wojskiem właśnie (tresura, komendy, posłuszeństwo), a metody używane w takich szkołach należały głównie do metod awersyjnych (czyli takich, które opierają się na wywołaniu strachu lub bólu).
W latach 40-tych przeprowadzono również badania nad wilkami żyjącymi w niewoli, a obserwacje z nich wynikające próbowano przełożyć bezpośrednio na zachowanie psów. Szkoleniowcy uznali, że pies i człowiek stanowią stado (sic!), a zatem obserwacje relacji wilków można przenieść również na relacje pomiędzy psem i człowiekiem. Jeśli w wilczym świecie samiec alfa wymusza posłuszeństwo siłą, to człowiek również powinien powalić psa na ziemię i podporządkować go sobie, bo inaczej pupil wejdzie mu na głowę. Teoria dominacji zyskała na popularności również dlatego, że w całkiem przystępny sposób tłumaczy wszelkie niepożądane psie zachowania – pies warczy przy misce? Próbuje cię zdominować. Ciągnie cię na smyczy? Dominując, ustala kierunek drogi. Skacze na ciebie przy powitaniu? No przecież chce cię zdominować i przewrócić. Przechodzi pierwszy przez drzwi? Bo uważa się za najważniejszego samca alfa, a ty już dawno zostałeś przez niego zdominowany.
Argumenty na nie
Wiele z założeń tej popularnej teorii ma jednak swoje słabe punkty. Badania prowadzone na zwierzętach żyjących w niewoli nijak się mają do obserwacji naturalnych zachowań watah żyjących w swoich naturalnych środowiskach.
Okazało się bowiem, że wilki wcale nie są dominowane przez parę alfa, a współżyją raczej w strukturze rodzinnej i udzielają sobie wzajemnego wsparcia. To osobniki niżej w hierarchii dobrowolnie okazują uległość parze alfa, przemoc występuje niezwykle rzadko, a sama dominacja ma zdecydowanie częściej charakter psychiczny, a nie fizyczny.
Błędem było również bezpośrednie przełożenie zachowań wilków na domowe psy, które, mimo że mają wspólnych przodków, stały się zupełnie innym gatunkiem. Ponadto wyjaśnione zostało już, że pies domowy zatrzymał się na etapie szczenięcia wilka, w wieku między 4 a 6 miesiącem życia, z czego wynikają braki w łańcuchu łowieckim, niepełna dojrzałość społeczna i chęć zabawy w ciągu całego psiego życia. Taki pies, nawet dorosły nigdy nie zostałby dopuszczony do polowania przez
watahę wilków, bo zostałby potraktowany przez nie jako zbyt młody osobnik.
Oznacza to również, że dojrzały pies nie podlegałby zasadom hierarchii stada, gdyż na etapie rozwoju szczenięcego wilka hierarchia nie ma dużego znaczenia i ulega częstym zmianom w zależności od sytuacji, motywacji i zasobów. Psy domowe zmieniają swoje potrzeby i zasoby bardzo często, i w każdej chwili dla każdego osobnika mogą mieć różną wartość. Dlatego jeśli już możemy mówić o hierarchii w przypadku naszych domowych psów, to należy podkreślić że jest to hierarchia czasowa / czasowo zmienna / czasowo przestrzenna (zmieniająca układ sił w zależności od sytuacji).
Bardzo dużym błędem w założeniach teorii dominacji i w przeniesieniu jej na relację między człowiekiem a psem, było porównanie tej relacji do stada. Stado natomiast składa się z osobników jednego gatunku, a jeśli można jeszcze porównywać psa do wilka, to człowieka do jednego lub drugiego już raczej nie. Pies i opiekun, żyjący razem tworzą pewnego rodzaju układ, relację, grupę rodzinną, która zdecydowanie nijak się ma do zasad panujących w jakimkolwiek zwierzęcym stadzie. Nawet szczeniaki z matką tworzą coś w rodzaju stada miotowego, które jest dalekie i bardzo różne od typowego układu stadnego występującego u dorosłych wilków, ponieważ tak jak wspomniałam wcześniej – w tak młodym wieku hierarchia, którą jest kierowane prawdziwe stado nie istnieje.
Głównym motorem do zajęcia pozycji alfa w wilczym stadzie jest posiadanie potomstwa. Oczywistym zatem powinno być, że w relacji pies – człowiek powód ten całkowicie zanika, a to z kolei uniemożliwia tworzenie hierarchii w ludzko – psiej grupie rodzinnej. I ten oto powód, dla którego teoria dominacji niewiele ma wspólnego z rzeczywistymi relacjami i ich odczuwaniem przez psa zostawiam jako zwieńczenie listy moich kontrargumentów.
Sam John Fisher, autor „Okiem psa”, książki uznawanej za biblię dla właścicieli psów, wydanej w 1990 roku, którą to pozycją spopularyzował założenia teorii dominacji na całym świecie, wycofał się ze swoich poglądów dotyczących tej właśnie teorii.
A może teoria dominacji jednak się sprawdza?
Dlaczego zatem ta cała teoria stała się tak popularna i zyskała tylu zwolenników na całym świecie? Ano przede wszystkim dlatego, że jest zrozumiała, przystępna i stosunkowo łatwa w zastosowaniu. A według większości stosujących ją szkoleniowców, po prostu działa. I o ile po prostu pilnujemy, by pies nie wchodził na nasze łóżko, nie jadł przed nami, nie przechodził pierwszy przez drzwi, nie ciągnął na spacerach – nie ma w tym nic bardzo złego. Psy dobrze czują się w uporządkowanym świecie ze zrozumiałymi dla nich zasadami. I nawet jeśli te zasady są absurdalne, to jakieś są. Wprowadzenie takich zasad dla większości opiekunów wiąże się z konsekwentnym ich przestrzeganiem, a konsekwencja w wychowaniu psa jest – owszem – niezwykle ważna.
Jeśli natomiast zbyt dosłownie bierzemy sobie do serca porady takich „pseudo-trenerów”, zaczynamy stosować przemoc fizyczną lub psychiczną, przewalamy się z psem przez cały salon, tylko po to, by docisnąć go do podłogi i pokazać mu, kto jest silniejszy – działamy przez zastraszanie. A pies, który się nas boi zrobi wiele, by uniknąć kary. Tylko czy taka relacja, oparta na lęku, braku poczucia bezpieczeństwa i ciągłym stresie jest odpowiednia? Dodatkowo może doprowadzić do wybuchu, przerzutu agresji, wyuczonej bezradności lub depresji.
Jeśli nie dominacja to co?
Dominacja, jak wspomniałam wcześniej oczywiście istnieje w psim świecie, jednak wygląda ona nieco inaczej niż większość właścicieli przyjmuje. Zależna jest bowiem od danej sytuacji, dostępu do zasobów, do wartości tych zasobów, potrzeb każdego z osobników i od wielu innych czynników. Przede wszystkim jednak jest zmienna. Absolutnie nie można jednak dominacją tłumaczyć wszystkich niepożądanych psich zachowań.
Wiele z zachowań potocznie nazywanych psią dominacją powinniśmy określać raczej jako potrzebę lub chęć kontroli zasobów, czyli posiadania czegoś w danej chwili. Zasobami dla psa może być praktycznie wszystko na czym zależy mu w danej chwili – jedzenie, kanapa lub inne miejsce, zabawka, pieszczoty, uwaga opiekuna, własne potomstwo, inne zwierzę i tak dalej. Najczęściej to my sami pozwalamy na takie zachowania i pozwalamy przejmować psu kontrolę nad sytuacją. Robimy tak z lenistwa, wygody lub niewiedzy. Problem pojawia się jednak, gdy chcemy któryś z psich zasobów nagle odebrać, a pies zaczyna aktywnie ich bronić. I takie zachowanie nie powinno nas w żaden sposób dziwić, w końcu pies broni tego, co wcześniej zostało mu dane.
Jeśli czworonóg zjada nasze jedzenie prosto z talerza, oznacza to tylko, że nie potrafiliśmy mu wcześniej pokazać, że jest to zachowanie nieakceptowalne, a pies jako zwierzę wygodne, będzie korzystać z każdej okazji na darmową michę.
Jeśli pies nie wraca na zawołanie na spacerach, oznacza to, że nie był tego odpowiednio wcześniej nauczony, lub był uczony w niewłaściwych warunkach. Odpowiednio przeprowadzony trening posłuszeństwa ułatwia naszą komunikację z psem i pozwala lepiej mu się odnaleźć w tym dziwnym ludzkim świecie.
Obalenie teorii dominacji nie oznacza, że nie powinniśmy wyznaczać psu zasad i granic. Bez nich czworonóg może poczuć się zagubiony i może zacząć szukać zasad na własną psią łapę. Dlatego jeśli na samym początku ustalimy jasne reguły panujące w domu, jednocześnie respektując wszelkie jego potrzeby (zależne od rasy, wieku, zdrowia i tak dalej) i konsekwentnie będziemy ich przestrzegać to nie powinniśmy mieć żadnych problemów z nadmierną kontrolą psa.
Niesamowicie ważne jest również budowanie odpowiedniej relacji – tylko od nas zależy, czy będziemy dla psa brutalnymi tyranami, niepewnymi siebie opiekunami, czy dojrzałymi, konsekwentnymi przewodnikami, w obecności których nasz pupil będzie czuł się bezpiecznie. Musimy pamiętać, że to my zaprosiliśmy te cudowne czworonogi do naszego świata i to do nas należy obowiązek ułatwienia im poruszania się w nim.
Comments