Drodzy Państwo! Przedstawiam Wam Myszkę, którą razem z Rikiem przyjęliśmy do siebie jako do tak zwanego „domu tymczasowego”. Mysza, w zeszłym tygodniu, została interwencyjnie odebrana przez Fundacja Dla Zwierząt La Fauna - interwencje i adopcje poprzednim właścicielom, którzy w malutkim domku utrzymywali ponad 50 psów.
Więcej informacji na temat całej akcji interwencyjnej znajdziecie tutaj.
Mysza, tak jak reszta 55 psów nigdy nie wychodziła na zewnątrz - wychodzący z całej gromady był jeden (sic!), JEDEN psiak. Dlatego uwierzcie, od 3 dni, wychodzenie na pole (tudzież na dwór) jest dla niej niesamowitą traumą. Spacerami tego jeszcze nie można nazwać, ale malutka stara się być bardzo dzielna i niesamowicie szybko łapie nowe zasady! Już drugiego i trzeciego dnia zrozumiała, że wszystkie potrzeby załatwiamy po wyjściu na zewnątrz. W mieszkaniu, jak na razie pięknie zachowuje czystość, co jest dla mnie niemałym zaskoczeniem, w końcu przez wiele lat, razem z innymi psiakami załatwiała się „pod siebie”.
*Możecie się jedynie domyślać, jakim zapaszkiem się z nami dzieliła przez pierwsze godziny, dopóki nie została wyszorowana (czterokrotnie!).
Kolejnym z jej problemów jest potrzeba przebywania na wysokości. Mysza wdrapuje się na kanapę, szafki, kaloryfery i parapety, byle być jak najwyżej. W poprzednim domu część psiaków właziła na wysokości z dwóch powodów - by nie zostać pogryzionym przez większych "chojraków", a także dlatego, że na podłodze po prostu nie było dla wszystkich miejsca. Jednym z naszych pierwszych zadań szkoleniowych jest zaprzyjaźnienie jej z podłogą oraz osobnym, bezpiecznym legowiskiem, które również znajduje się nisko.
I moi kochani... Trzeciego dnia znowu meldujemy sukces! Sunia chętnie schodzi z kanapy na posiłek, a nawet zaczyna zaprzyjaźniać się z nową leżanką dostarczoną dzisiaj przez wspaniałą Alicję z Fundacji La Fauna. Co prawda, Myszka przebywa na nowym legowisku dopóki znajdują się na nim smakołyki, ale myślę, że i tak ogromnym sukcesem jest fakt, że potrafi zjeść na nim gryzaka do końca.
Ogromnymi zaletami tej słodkiej kruszyny są jej ufność do ludzi i chęć przebywania jak najbliżej człowieka, apetyt, który pomoże jej wrócić do odpowiedniej wagi i zdrowia, a przede wszystkim ogromny spokój, który mimo ogromnych stresów, traum i wszystkich przeżyć, które dotknęły ją w krótkim czasie, pozwala jej głęboko i szybko zasypiać, regenerować siły i dawać energię na kolejne dni ciężkiej pracy.
Mysza, w pierwszym dniu pobytu u mnie została dokładnie przebadana u cudownej Doktor Natalii w Przychodni z Pazurem. Jutro poddajemy się głodówce do południa, by pobrać i zbadać krew, a także czipujemy pannę, by nigdy się nie zgubiła. Następnie zgodnie z zaleceniami, w najbliższym możliwym terminie umawiamy się na wizytę i echo serca u kardiologa, ponieważ u kruszyny zostały wyłapane delikatne szmery na serduszku. Zrobimy też badania kału, by sprawdzić, czy w brzuchu nie ma pasażerów "na gapę". Później planujemy zabieg sanacji, czyli czyszczenia ząbków z kamienia, tym samym usuwając bardzo niebezpieczne dla zdrowia całego organizmu bakterie. Planujemy oczywiście również zabieg sterylizacji.
Po tych wszystkich zabiegach leczniczo - pielęgnacyjnych, a także wstępnym szkoleniu Mysza będzie szukała cudownego, stałego domu, o czym będę Was informować na bieżąco.
Trzymajcie za nas kciuki i oczywiście... stay tuned!
Comments